poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział V

"Nowicjuszka"

    Budzik obudził mnie o szóstej. Weszłam do jasno żółtej kuchni i poczułam, że mam ochotę coś ugotować i zaskoczyć tatę. Wyjęłam z lodówki jajka i mleko, z szafki mąkę i zaczęłam robić ciasto na naleśniki. Na rozgrzaną patelnię wlałam olej i rozpoczęłam smażyć słodkie placki. "Oby tym razem się udały" myślałam. Pierwszy się udał, drugi też, trzeci tak samo. "Uff" przeszło mi przez myśl.
-Co tak pięknie pachnie?- spytał tata biorąc głęboki wdech
-Chodź i sam zobacz- odpowiedziałam dumna z siebie.
    Po wejściu do kuchni tata zobaczył stół nakryty obrusem, a na nim świeżo usmażone naleśniki, słoik Nutelli i sok pomarańczowy.
    Po śniadaniu poszłam do łazienki, umyłam twarz, ubrałam się, a włosy spiełam w wysoki kok. Wyszłam z domu pełna energii. Miałam w planach popracować z Adriatykiem i zacząć go przyzwyczajać do ludzi, czapraka i ochraniaczy. Skoczyłam po szczotki Karmelka.
-Dzień dobry piękny- przywitałam się ze źrebakiem.- Od dziś zaczynamy pracę. Co ty na to?
    Liczyłam, że konik jak zawsze przytuli się, jednak on odwrócił się do mnie zadem i stanął w rogu bosku.
-No hej! Nic Ci nie zrobię.- zapewniałam go.
   Stałam tak i mówiłam do niego przez dłuższy czas.  W końcu mały podszedł do mnie i spóścił głowę w dół jakby chciał mnie przeprosić. Zaczełam czyszczenie sierści, która na szczęście była czysta, bo Adriatyk wychodził na trawiasty padok. Wziełam ze sobą lonżę, bacika i saszetkę pełną cukierków.
    W ringu nie myślałam o tym co stało się ostatnim razem. Skupiłam się na tym żeby źrebol na lonży nie wchodził do środka tylko szedł po wyznaczonych śladzie.
   Wieczorem tata zostawił w ringu czaprak Kenii. Pomyślałam, że założę mu go i przypnę pasem do lonżowania. Przy zakładaniu konik był bardzo spokojny. Wydałam komendę i Karmelek ruszył kłusem. Byłam pod wrażeniem kiedy zobaczyłam jego ruch. Nogi podnosił do góry "Nie mogę się doczekać jazd na tobie". Po kłusie w dwie strony przyszedł czas na jego pierwszy galop na lonży. Delikatnie machnęłam bacikiem za jego zadkiem, a on bez problemu zagalopował na dobrą nogę. Nie mogłam uwierzyć, że trzy letni koń, który nigdy w życiu nie galopował na lonży tak się zachowywał.
    Wszystko szło genialnie. Mogłabym nazwać ten ranek najlepszym w moim życiu, ale nie mogłam, bo po lonżowaniu kiedy zaczynałam z Karmelkiem naukę chodzenia za mną usłyszałam.
-Żałosne.Boi się wsiąść na konia i dlatego chodzi z nim. Na pewno jeździć nie umiesz, no nie?
   W drzwiach ringu stała dziewczyna, która jeździła ostatnio na Aro.
-Możesz iść do stajni i mi nie przeszkadzać? - spytała  kipiąc ze złości.
-Jesteś dziwna. Nie chcieć się zadawać ze mną?- powiedziała odchodząc
    Kiedy myślałam, że będzie już po wszystkim wróciła i powiedziała "Jak przyjedzie piękny, kary ogier arabski to mój. Nie dotykaj go."
-Miałaś jedną jazdę, nic nie umiesz i już masz konia? Do tego ogiera. Rasy arabskiej-najdelikatniejszej rasy na świecie?! To, to jest żałosne, a nie ja!.
-Miałam jedną, ale idzie mi świetnie. Już kłusuję na lonży, więc siedź cicho.
-A ile on ma lat?- spytałam ze zdumieniem
-Cztery, a co?- odpowiedziała patrząc na swoje czerwone paznokcie
-A wiesz, że na koniu, który jest tak młody i ma zerowe umiejętności nie można jeździć, prawda? Najpierw czeka się praca z ziemi.
-Wiem co mam robić.
-Idź i nam nie przeszkadzaj. Sądzę, że długo w naszej stadninie nie zagościsz.
-Naszej?- jej oczy powiększyły się ze zdumienia.
-Tak. Mojej i mojego taty.
-To ja już pójdę- odpowiedziała, a jej twarz z czerwonej zrobiła się blada jak ściana.
***
    Siedziałam z Kamilem i Anetą przed halą i patrząc na setki nie udanych zagalopowań Ewy na Aro.
-Zakochana w sobie.- oceniła ją Aneta-A ten jej ogier? Melover vel Michaś. Kto go tak nazwał?
-Ona. Przecież samo "Michaś" jest zbyt pospolite- odpowiedziałam oburzona
-Ja tam nie wiem co wy do niej macie. Jest fajna, miła, uśmiechnięta i...-nie dałyśmy mu dokończyć
-Ładna?-wybuchnęłaśmy śmiechem
-No też- odpowiedział Kamil nie śmiało.
***
   Wieczorem w moim pokoju lażałyśmy z Anetą w swoich śpioworach. Często we dwie u mnie nocujemy. Opowiedziałam jej o dzisiejszym lonżowaniu, a on mi o swoim nowym chomiku Ramzesie.
-Wiesz, że Kamilowi podoba się Ewa.- spytała Mango
-Wiem, ale my się tylko przyjaźnimy.- powiedziałam wymuszając uśmiech.
    Aneta sarkastycznie przytaknęła. W tej samej chwili dostałam od Kamila sms'a "Siemka Mara. Słuchaj w stajni będę dopiero wieczorkiem, więc jak Ewa była by wcześniej to zatrzymaj ją do mojego przyjazdu, lub daj jej mój numer. Chciałbym się z nią gdzieś wyjść (nie tylko dlatego, że jest ładna ;) ). Wiem, że moge na Ciebie liczyć :* " , nie odpisałam mu.
-Aneta chodźmy już spać. Jestem padnięta.- skłamałam
-Okey, dobranoc.- odpowiedziała gasząc światło
---------------------------------------------------------------
Jest piąty rozdział :D Kolejny już napisany na kartce, ale nie wiem czy jutro będę miała czas przepisać :/ Liczę, że się podobają dalsze części i że mogę liczyć na parę komenatrzy i nowych obserwatorów <3

Do następnego :D~Ruda

2 komentarze:

  1. Jej, to jest wspaniałe. Miło się czyta. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Super. Bardzo fajne ;) Tylko mniej dodawaj ale żeby dłuższe były ! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń