piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział XII (cz.2)

"Zmiany"

    Wyjaśniłam Kamilowi, że chcę trochę czasu spędzić z Anetą sam na sam.
Chłopak oczywiście czuł się trochę urażony, ale w końcu zostawił nas same. Poszłyśmy do mojego pokoju obgadać wszystko. Opowiedziałam przyjaciółce o wypadku, bo Kamil w szpitalu tego nie zrobił, a także powiedziałam o tym dlaczego jesteśmy razem.
-Przepraszam, że się tobą nie interesowałam.- niepewnie wymruczała.
-Nic się nie stało. Też pewnie bym była taka zakręcona, jak bym się dowiedziała o przyjeździe nowego konia.- uspokoiłam Mango.
     Zeszłyśmy z razem do kuchni i zrobiłyśmy popcorn, który jadłyśmy podczas oglądania "Ostatniej przeszkody". Aneta jak zawsze płakała. Co prawda mi też kręciła sie łza w oku, ale nie mogłam się rozkleić, bo kiedyś założyłam się z Mango, że nie będę ryczeć na żadnym filmie.
~~Trzy godziny później~~
    Było już ciemno, kiedy wychodziłam z Areo. Sarenka była w dobrej formie i bardzo się do nas przywiązała. Tata był bardzo przeciwny zostawieniu jej na ranczu, więc cieszyłam się każdą chwilą spędzoną z nią. Zamknęłam drzwi stajni i usłyszałam pisk opon hamujących przed bramą. Z wozu wysiadła dziewczyna przypominająca Kingę. Jej cera była ciemna, ale włosy białe.
-Kinga? To ty?- upewniałam się, bo była do siebie mało podobna.
-Ja, ja.- odpowiedziała radośnie.- Cześć Marika. Przywiozłam Ci z Hiszpanii pamiątkę.
-Dzięki, to miłe.- lekko mnie zatkało. Moja siostra była dla mnie miła.
-Tamtejsi ludzie mnie odmienili. Są radośni i mili. Przeszłam wielką metamorfozę. W wyglądzie jak i w podejściu do życia.- oznajmiła wyciągając z bagażnika walizki.
-Chodź do środka to pogadamy
***
    Leżałam sobie pod cieplutkim kocem, z laptopem na kolanach, pijąc kako.
"Niby takie wieczory nazywają idealnymi?" zastanawiałam się. Była bardzo znudzona. Dopiłam picie, wyłączyłam komputer i położyłam się spać.Zastanawiało mnie czego Kinga naćpała się będąc za granicą i jak długo to działa. Była miła, hojna, radosna i miała normalny kolor włosów, a do tego przejęła się moim wypadkiem i cieszyła ze związku z Kamilem.
    Próbowałam usnąć kiedy dostałam sms'a. Sięgnęłam po komórkę, która leżała na parapecie. Odblokowałam telefon, a jasny ekran chwilowo mnie oślepił. W skrzynce miałam pięć nowych wiadomości. Pierwszy był od Anety. Pisała, że jutro jej nie będzie i czy wyczyszczę Bąbla. Drugi od Kamila, który napisał mi "Dobranoc :*". Na wiadomość chłopaka od razu odpisałam to samo. Pozostałe trzy były wysłane z numeru zastrzeżonego. W każdym z nich było napisane "Jeżeli zastanawiasz się czemu od dawna nie ma mnie w stajni to wiedz, że to przez Ciebie." "Ewka" pomyślałam i zaczęłam się śmiać tak głośno, że aż siostra weszła do pokoju. Opowiedziałam jej cała historię i pokazałam sms'y. Usnęłam  z myślą, że lepiej być już nie może.
     Pierwszy raz od początku wakacji obudziłam się bez budzika na czas. Może była to przyczyna tego, że leki przeciwbólowe przestały działać. Usiadłam leniwie na łóżku. Wyjęłam z szuflady strzykawkę i zrobiłam zastrzyk. Z trudem ubrałam się i zeszłam na dół. Na stole stało śniadanie. Gorące gofry i ciepła herbatka uwodziły swoim zapachem. Kinga stała przy kuchence robiąc karmel.
-Dzień dobry poskromicielko Ewy.- zażartowała.
-Hej, hej. Jakie pyszności przygotowałaś.
-To specjalnie dla Ciebie i Kamila.- puściła mi oczko.
-Kamila?! Jak to Kamila?!
-Rano był w terenie, więc gdy wrócił akurat na wyprowadzanie koni zaprosiłam go.
-Czy mam rozumieć, że wypuszczałaś konie z tatą?-  nie dowierzałam.
-Dokładniusieńko.- zachichotała.
"Na prawdę jestem bardzo ciekawa co ona wąchała"
    Pokuśtykałam na kulach do pokoju, żeby przebrać się przed przyjściem chłopaka. Założyłam jeansowe spodenki z przetarciami i czerwony top. Gdy wróciłam do kuchni Kamil już siedział przy stole. Przywitaliśmy, a Kinga zostawiła nas samych. 
***
    Znajdowałam się w boksie Bąbla i go, kiedy do środka zajrzała kobieta, za którą stał wysoki mężczyzna. Szukali mojego taty.
-Byliśmy zapisani na jazdę na czternastą, ale nie możemy znaleźć pana Jarka.- oznajmiła blondynka.
-Tata pojechał kupić nowego konia do rekreacji i pewnie zapomniał odwołać państwu jazdę, ale jeżeli nie macie nic przeciwko ja mogę poprowadzić trening.-uśmiechnęłam się życzliwie.
    Spojrzeli na siebie porozumiewawczo po czym przystali na moją propozycję.
-Proszę mi tylko powiedzieć jak się nazywacie i zaraz zobaczę na jakim państwo są poziomie.- oznajmiłam otwierając zeszyt z zapiskami ojca.
-Weronika i Bartek Rojewscy.- odpowiedział mężczyzna.
     W notatniku ojca była rozpiska z której wyczytałam, że pan Bartek jest na wysokim poziomie i na jazdę dostaję Kenię, za to jego małżonka dopiero zaczyna, ale już samodzielnie galopuję na Aro. Dowiedziałam się czy moi podopieczni sami siodłają konie.
-Tak, tak.- jednocześnie przyatknęli.
    Otworzyłam drzwi hali i małżeństwo na swoich koniach wjechało do środka. Gdy się rozgrzewali rozmawiałam z Kamilem o jego porannym terenie.
-Czemu byłeś w terenie o czwartej rano?- wypytywałam.
-Jak zdejmą Ci gips to pojedziemy tam razem i sama zobaczysz.- zapewnił mnie.
-Trzymam Cię za słowo.- przytuliłam chłopaka i wydałam polecenie o dopięciu popręgów.
    Pani Weronika i pan Bartek zakłusowali. Kenia pięknie się zebrała, za to Arystokracja szła ślimaczym tempem. Po rozgrzewce małżeństwo przeszło do kłusa ćwiczebnego i ćwyczyli wygięcia do wewnątrz. Następnie zagalopowali, a pan Bartek ćwiczył również ustępowania od łydki w galopie. Ostatnim ćwiczeniem było przejście drążków w kłusie anglezowanym.
    Po treningu rozsiodłali konie i odniesli sprzęt po czym zapłacili i podziękowali za trening. 
-Następnym razem może zabierzemy naszą córcię. Sądzę, że się polubicie.- powiedzieli wchodząc do samochodu.
-Mam taką nadzieję. Do zobaczenia.- pożegnałam się.
     Kamil siedział w boksie Arametto karmiąc ją jabłkowymi ciasteczkami Adriatyka.
-Ty złodzieju! To moje ciastka.- zażartowałam.
-Wybacz. Jutro Ci je odkupię.- zaczął się śmiać.
    Siedzieliśmy w boksie sarny rozmawiając do wieczora. Przy nim zapominałam o mojej bolącej nodze czy głodzie, który odczuwałam od skończenia treningu. 
-Wiesz, że od kąd jesteśmy razem nigdy nie byłem tak szcześliwy?- spytał patrząc mi w oczy.
-Teraz wiem.- odpowiedziałam.
     Zbliżył się do mnie i dotknął swoimi ustami moich. Objęłam szyję chłopaka i położyliśmy się na sianie.
-To był mój pierwszy pocałunek w życiu.- wyznałam.- Co prawdę nie spodziewałam sie, że odbędzie się w boksie na sianie, ale cieszę, się, że właśnie z tobą.- bardzo cicho powiedziałam.
-Mój też.- oznajmił.
     Zatkało mnie. Kamil miał już wiele dziewczyn.
-Przecież, nie jestem twoją pierwszą dziewczyną.- zarumieniłam się.
-Czekałem na tą właściwą.- odpowiedział.
     Wydało mi się to dziwne, bo to tylko pocałunek, a nie pierwszy "stosunek", ale Kamil od zawsze był specyficzny.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest druga część :D taki romatyk wyszedł, ale mam nadzieję, że to ostatni taki rozdział :P Następny za 5 komentarzy (od różnych osób) :)
Dedykuję go Weronice :* ~Ruda

7 komentarzy:

  1. Ruda - jak zwykle CUDUWNIE !!!!!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ruda - jak zwykle CUDUWNIE !!!!!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze super :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejt, hejt Severus Hejt :P Ktoś tu mówi o zastrzykach z insuliny jak Kasia słodzi.... :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie by było gdy byś codziennie pisała nowy roździał oczywiście gdybyś miała czas i chęć ale wtedy była bym bardzo wdzieczna ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! Mi się nawet podoba taki romantyk :*. I zgadzam się z Weroniką :D

    OdpowiedzUsuń