sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział XIII

"Zaskoczenie"

      Przygotowania do szkoły szły pełną parą...przecież rozpoczęcie roku już za tydzień. Na szczęście po wizycie kontrolnej lekarka stwierdziła, że kość jest zrośnięta, więc zdjęła gips, ale kazała nosić stabilizator do póki opuchlizna nie zejdzie do końca. Nie mogłam jeszcze jeździć,a konie nie mogły non stop chodzić na lonży, więc od czasu do czasu prosiłam Kamila, żeby wsiadał na Rudego lub Adriatyka. Karmelka lekko się obawiał, więc tylko gdy na prawdę bardzo ładnie prosiłam zgadzał się.
***
-Wyluzuj się. On jest na prawdę bardzo grzeczny. Przestaw łydki i zagalopuj.- uspokajałam chłopaka. 
    Posłusznie wykonał moje polecenia i ruszył galopem. Jechał stanowczym krokiem i równym tempem. Następnie przeszedł do kłusa i do stój. Pogłaskał Adriatyka i dał mu luźną wodzę.
-No to co będę za to miał?- spytał na chwilę odrywając wzrok od popręgu, który luzował.
-Podzielę się z Tobą pewną informacją, o której nikt nie wie.- tajemniczo odpowiedziałam.- Jak ogarniemy konie spotkamy się u mnie w pokoju, a teraz występuj go. Idę zjeść obiad.- dokończyłam wychodząc z ringu.
    Weszłam do domu i poczułam piękną woń, która wywodziła się z kuchni. Wparowałam do pomieszczenia i zobaczyłam Kingę.
-A ty znowu gotujesz?- spytałam z powagą.
-Wszystko dla ukochanej rodzinki.- odpowiedziała odcedzając makaron.
-Wszystko już wiem i nie myśl, że długo będziesz mieszkać z nami w takiej zgodzie.- wrogo oznajmiłam.
-Nie wiesz. Kłamiesz.- trzęsącymi dłońmi wręczyła mi obiad.
-Wiem.- powiedziałam oschle wychodząc z kuchni ze spaghetti.
     Posiłek zjadłam w pokoju z Talentem na kolanach, który co pewien czas zaglądał do mojego obiadu. Po zjedzeniu talerz postawiłam na biurku przy stosie brudnych kubków. Zza okna usłyszałam znajomy dźwięk. Odsłoniłam żaluzję i zobaczyłam pana Karola, który biegał za swoją kozą krzycząc "Karkana! Karkana do stada". Zawsze gdy byłam z Anetą i słyszałyśmy te okrzyki umierałyśmy ze śmiechu. Tym razem w pokoju byłam sama, ale na zawnątrz stał Kamil, który śmiał się "ze mną". 
     Siedziałam na łóżku przeglądając jakieś stare czasopismo kiedy do pokoju wszedł niebieskooki szatyn.
-Adriatyk na padoku, siodło w szafce, wędzidło umyte, a owijki zwinięte.- zameldował żartobliwie.
-Dziękuję Ci bardzo, a teraz czas na niespodziankę.- powiedziałm wręczając mu zeszyt do ręki.- Otwórz na stronie 54 i czytaj na głos.
-Co to za notatnik?- spytał przerzucając kartki.
-Taki jakby pamiętnik. No czytaj już!
Zaczął.
"23 sierpnia. Obudził mnie dzwonek do drzwi. Zaspana zeszłam na dół zakładając po drodze szlafrok. Zdjęłam z gzymsu kluczyk i otworzyłam drzwi. Listonosz o niskim głosie spytała czy ma przyjemność z panią Marszałek. Bez wahania przytaknęłam, a ten wręczył mi do ręki list i poprosił o podpisanie. Wróciłam do ciepłego łóżka z kopertą w ręku. Otworzyłam ją długopisem i wyjęłam ze środka karteczkę i zdjęcia. Na kartce napisane było "Witam. Zgodnie z umową wysyłam pani zdjęcia USG. Płód rozwija się bezproblemowo. Pozdrawiam". Na dołączonych zdjęciach było ukazane dziecko. Zatkało mnie! Kinga była w ciąży!!! :o"
-Kinga? Serio?- niedowierzał.
-Ona...nie wiem co mam teraz zrobić. Powiedziałam jej, że wiem czemu jest taka miła, ale nie konkretnie. Myślisz, że mam powiedzieć tacie?- spytałam.
-Myślę, że nie powinien dowiedzieć się od Ciebie. A tak ogółem jestem bardzo ciekawy kto jest ojcem.
-Wiesz...dwa tygodnie była w Hiszpanii.
    Po godzinnej rozmowie Kamil wpadł na pewien plan.
-Podsumowując. Zakleimy tą kopertę od nowa i włożymy do skrzynki tak żeby tata dowiedział się, ale nie ode mnie.?
-Dokładnie.- dumnie odpowiedział Kamil.
-Tak dla pewności spytam. Wiesz, że to nie wypali?
-Nie gadaj tylko daj klej. Uda się.- pocieszał mnie.
     Wyszliśmy z domu jakby nigdy nic. Podeszłam dyskretnie do skrzynki na listy, kiedy nikogo nie było w okolicy i wrzuciłam do środka list. Kamil przyprowadził mi Rudego. Miałam udawać, że go lonżowałam, zobaczyłam listonosza i wtedy zawołać tatę.
    Kiedy Smok galopował ojciec przechodził akurat obok maneżu, na którym się znajdowaliśmy.
-Tato! Listonosz był i wrzucił coś do skrzynki.- powiedziałam bardzo szybko- tak jak to mówię, za każdym razem gdy kłamię.
-Dzięki, zaraz zobaczę tylko skoczę po kluczyk, a ty kończ trening, bo masz oszczędzać nogę.
    Posłusznie zwolniłam Rudego i wróciłam z nim do stajni. Kiedy zdejmowałam ogłowie usłyszłam krzyk. "KINGA!!!" tak głośno tata krzyczał ostatnio gdy....nigdy tak głośno nie krzyczał.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak nie romantyk to mało koni...no ale nic :D liczę tu na 5 komentarzy i jutro kolejny rozdział :3 ~Ruda

7 komentarzy:

  1. Ykhm... Ykhm... Przypomnij mi proszę. Kto na taki genialny pomysł wpadł?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta wyżej dobrze gada . polać jej ! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Louise i Weronika a mi sie podoba <3 Ruda najlepsza :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No włąśnie o to chodzi , ze fajne ! No ma genialne pomysł na tą opowieść więc się pytamy , kto na nie wpada XD

      Usuń
    2. Hahahaha mi chodziło o to, że ja to wymyśliłam w sensie ciąże, bo Mags się mnie pytała :P I chciałam jej tak delikatnie przypomnieć, że to moja zasługa :P

      Usuń
  4. Robi się coraz ciekawiej :D
    Podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskie czekam na next! /$

    OdpowiedzUsuń